Zjawisko hejtu towarzyszy nam od wielu lat. Początkowo nienazywane wprost, często bagatelizowane, uznawane za „cenę rozpoznawalności” czy „koszt sukcesu”, dziś staje się realnym i poważnym problemem. Dotyka nie tylko życia prywatnego, ale coraz mocniej przenika do przestrzeni zawodowej. Wraz z rozwojem internetu i mediów społecznościowych, hejt nabrał nowego wymiaru. Stał się bardziej dostępny, widoczny, a przez to bardziej szkodliwy.
Wystarczy, że zaczynasz działać aktywnie w sieci – pokazujesz swoje produkty, dzielisz się osiągnięciami, realizujesz projekty. Zaczynasz być zauważalna i odnosić sukcesy. Wtedy często pojawiają się pierwsze złośliwe komentarze, celowe podważanie kompetencji, a nawet publiczne oskarżenia niepoparte żadnymi faktami.
Czasem hejt wychodzi ze strony konkurencji, czasem z otoczenia online, a zdarza się, że także od osób, które wcześniej uważałaś za przyjaciół. Niezależnie od źródła – rani, wytrąca z równowagi i wpływa na motywację. Uderza nie tylko w nas, jako osoby, ale także w nasze firmy, marki, relacje z klientami i poczucie sensu w tym, co robimy.
Hejt w biznesie – skąd się bierze i jak sobie z nim radzić?
Doświadczając hejtu w biznesie, przedsiębiorca może poczuć się bezsilny. W końcu nikt z nas nie zakładał działalności z myślą, że przy okazji będzie musiał zmagać się z bezpodstawnymi atakami, pomówieniami czy próbami sabotowania naszej pracy.
Wielu przedsiębiorców, z którymi rozmawiam, opowiada o tym, jak fałszywe komentarze wystawiane są przez osoby, które nigdy nie skorzystały z ich usług. Często są to działania podszyte zazdrością, frustracją lub chęcią wywołania reakcji. Hejt pojawia się wtedy, gdy zaczynamy osiągać coś więcej – realizujemy swoje marzenia, rozwijamy się, wychodzimy poza schemat.
Jak sobie z tym radzić? Przede wszystkim nie działać impulsywnie. Złość, żal, poczucie niesprawiedliwości – to wszystko naturalne emocje, ale zanim odpowiemy hejterowi, warto się zatrzymać. Najlepszą reakcją często jest milczenie, zgłoszenie komentarza, zablokowanie konta, a w skrajnych przypadkach – interwencja prawna.
Warto też technicznie zabezpieczyć swoje kanały – ograniczyć możliwość komentowania, aktywować ręczną moderację opinii czy regularnie monitorować, co dzieje się na stronie i w mediach społecznościowych.
Dlaczego wspieram kampanię „Nie hejtuję – motywuję”?
Jako przedsiębiorczyni, ale też jako mama, nie godzę się na wszechobecną agresję w sieci. Nie zgadzam się na hejt, który rani dzieci, młodzież, kobiety, przedsiębiorców – każdego, kto odważy się być sobą i realizować swoje cele.
Dlatego od kilku lat wspieram kampanię społeczną „Nie hejtuję – motywuję”, której pomysłodawczynią jest Ilona Adamska. Po rozmowie z nią, nie zastanawiałam się ani chwili – dołączyłam do akcji i dziś nie tylko promuję ideę życzliwości i odpowiedzialności w sieci, ale również wspieram badania dotyczące hejtu w biznesie.
Zjawisko hejtu nie może być tematem tabu. Im więcej będziemy o nim mówić, tym większa szansa, że osoby, które go doświadczają, nie będą z tym same.
Najważniejsze: nie jesteś sama
Z perspektywy doświadczenia wiem, jak ważne jest mówienie o hejcie. Wiem, jaką ulgę może przynieść zwykła rozmowa – powiedzenie komuś zaufanemu, że mierzymy się z trudną sytuacją.
Hejt ma to do siebie, że często próbuje nas odizolować. Sprawia, że czujemy się gorsi, mniej wartościowi, jakbyśmy robili coś źle. A to nieprawda. Hejt to problem osoby, która go stosuje – nie naszej wartości ani pracy.
Dlatego tak ważne jest wsparcie. Nie bójmy się mówić, prosić o pomoc, dzielić się swoimi doświadczeniami. W grupie osób, które myślą podobnie, dużo łatwiej przetrwać kryzys i zawalczyć o swoje miejsce w biznesie – na swoich warunkach, bez lęku i poczucia winy.